Teoretycznie wszyscy wiemy, czym jest praca. Do pracy się chodzi lub pracę się wykonuje, głównie po to, by zarobić na życie. Ale czy to na pewno takie proste i oczywiste? Pytaniem o to, czym jest praca dla człowieka, zajmuje się m.in. socjologia. A czym jest praca dla Ciebie? Sprawdź, które z 3 podejść wyróżnianych w naukach społecznych jest Ci najbliższe.
1. Podejście punitywne, czyli za jakie grzechy…
Ekspedientka Kunegunda z trudem rozkleja powieki i ma ochotę rozwalić budzik o ścianę. Znów do roboty. Kolejny dzień za sklepową ladą u tego konowała. Kto to w ogóle wymyślił, żeby trzeba było pracować? Kto zbija na tym grube pieniądze? Przecież nie ona, Kunegunda, niewolnik systemu, harujący ciężko na tych wszystkich złodziei, na tych wyzyskiwaczy, na tych…! I co ona z tego ma? Tylko się non stop użera z tymi wszystkimi klientami!
W podejściu punitywnym praca postrzegana jest jako przymusowa instytucja narzucona przez państwo, rynek lub społeczeństwo. To życiowa tragedia, z której jednostka nie czerpie dla siebie nic dobrego. W dodatku jest przekonana, że nic z tym nie może zrobić.
2. Podejście instrumentalne, czyli hajs ma się zgadzać
Ekspedientka Brunhilda z trudem rozkleja powieki i wyłącza budzik. Szykując się do pracy, liczy w głowie, ile uda jej się dziś zarobić i na co wyda te pieniądze. Opłaci rachunki, wypełni lodówkę, może starczy na jakiś nowy ciuszek. A w weekend zaszaleje z koleżankami ze sklepu. Dobrze, że ludzie w pracy są spoko, szefowa docenia i biznes się kręci. Im bardziej się rozkręci, tym szefowa hojniejsza będzie i tym fajniejsze wakacje sobie Brunhilda wyhaczy.
W podejściu instrumentalnym (inaczej kalkulacyjnym) praca jest traktowana wyłącznie jako środek do osiągnięcia korzyści przez jednostki i społeczeństwa. Zaznaczmy, że chodzi głównie o korzyści materialne. Podejście to wykształciło się bowiem wraz z powstaniem społeczeństwa kapitalistycznego, w którym dążenie do bogactwa stanowiło jeden z nadrzędnych celów ludzkiego życia (zgodnie z ideologią protestancką, którą socjologowie z Maxem Weberem na czele łączą ściśle z wyłonieniem się kapitalizmu).
W dzisiejszych społeczeństwach kapitalistycznych mamy więc do czynienia z kultem pracy jako sposobu pomnażania bogactwa materialnego – czyli kapitału. Dzięki temu jednostki są w stanie zaspokoić swoje mniej lub bardziej podstawowe potrzeby, firmy zwiększają udziały w rynku, a państwa rozwijają się gospodarczo.
3. Podejście autoteliczne, czyli praca wartością samą w sobie
Ekspedientka Gertruda z trudem rozkleja powieki i wyłącza budzik. Zaraz przypomina sobie, że dziś zaczyna przygotowania do piątkowej akcji promocyjnej. Zamierza zaprosić do sklepu lokalnych dostawców ekologicznej żywności, tak by klienci mogli ich poznać i z nimi porozmawiać. Przy okazji zrobi zbiórkę plastikowych nakrętek, które przekaże schronisku. Sama wpadła na ten pomysł, szefowa zatwierdziła, dziewczyny pomogą. Już nie może się doczekać! Cieszy się, że wyszła z inicjatywą i że dzięki niej świadomość ekologiczna klientów wzrośnie. Rozanielona i pełna energii, w podskokach bieży do sklepu niczym jednorożec galopujący po tęczy…
No dobra, trochę mnie poniosło 😉 Ale idea jest jasna. Podejście autoteliczne (inaczej zaangażowane) zakłada, że praca stanowi cel sam w sobie – dzięki niej jednostka może się rozwijać i dążyć do samorealizacji, a jednocześnie przysłużyć się społeczeństwu. Praca jest tu więc nie tylko źródłem utrzymania, ale i okazją do rozwijania potencjału i realizowania swoich wartości.
W Europie podejście to pojawiło się już w XIX w., a od lat 50. XX w. jest promowane przez praktyków zarządzania zasobami ludzkimi. Dlaczego? Ponieważ wykazano, że…
Gdy traktujemy pracę jako wartość samą w sobie, to nie tylko rośnie nasza motywacja i pracujemy wydajniej (i szef zaciera rączki), ale i sami czerpiemy z niej dużo większą satysfakcję (i my też zacieramy rączki, a nasz potencjał przebiera nóżkami).
Tajemnica firmowych misji
Tak dochodzimy do odkrycia, stąd te wszystkie firmowe misje, wizje i wartości (przy założeniu, że dana organizacja rzeczywiście je realizuje). Otóż jeżeli misja firmy pokrywa się z Twoją misją życiową, a jej wartości są zbieżne z tymi, które sama wyznajesz, z pewnością Wasza współpraca będzie przebiegała dużo przyjemniej, niż gdybyś pracowała wyłącznie z przymusu lub dla pieniędzy.
Pomyśl: zgłasza się do Ciebie trzech pracodawców. Każdy z nich oferuje Ci wykonanie niezbyt skomplikowanego zadania – czegoś zupełnie dla Ciebie nowego. Na pewno zdecydujesz się na podjęcie współpracy z którymś z nich. Z którym?
- Pierwszy mówi, że po prostu musisz to dla niego zrobić, nie masz wyjścia, takie jest prawo – pan każe, sługa musi. Sorry, taki mamy klimat. Przy okazji rzuci Ci trochę grosza.
- Drugi proponuje, że za wykonanie zadania dostaniesz godziwą zapłatę. Dodatkowo wiesz, że na Twojej pracy jego firma wzbogaci się, dzięki czemu istnieje szansa, że powstaną nowe miejsca pracy dla lokalnej ludności.
- Trzeci podkreśla, że oprócz godziwej zapłaty podczas pracy będziesz mogła wykazać się umiejętnościami, które już posiadasz, a być może także nauczyć się czegoś nowego. Ponadto wykonanie tego zadania pomoże ruszyć do przodu ważny projekt. Tak się składa, że firma tego pracodawcy angażuje się również w akcje bliskie Twojemu sercu. Wspierając ją, przyczyniasz się więc do jej rozwoju, ale i wspierasz jej działalność charytatywną.
Którą ofertę wybierzesz? Która praca sprawi Ci najwięcej przyjemności? Która da Ci największą motywację do wykonania zadania?
W powyższym przykładzie wiele zależy od podejścia pracodawcy. Pamiętaj jednak, że to Ty wybierasz, z którym z nich nawiążesz współpracę.
Poza tym na poziomie indywidualnym sama decydujesz, jak postrzegasz zadania, których wykonania się podjęłaś. Może to być:
- tylko przykry obowiązek, narzucony z góry przez „tych wszystkich złodziei” – jak w przypadku Kunegundy;
- rutynowa czynność wpisana w rytm kapitalistycznego życia – jak w przypadku Brunhildy;
- albo okazja do samorealizacji i rozwoju – jak u Gertrudy.
To jak, którą z tych uroczych pań jesteś na co dzień? Którą z nich chciałabyś być?
***
W powyższym artykule korzystałam z fragmentów swojej pracy magisterskiej nt. niehierarchicznych modeli zarządzania.
Photos by Brooke Cagle, Jordan Whitfield, Sharon McCutcheon and Ben White on Unsplash